Mapa bez resów. Początek taki sobie, bo Rion z wojskiem, ale dwell łucznika poratował. Pierwsze dni zagrałem spokojnie, skupiłem się na farmieniu złota i eksploracji 3k. 114 znalazłem mini konse, 115 z końmi zrobiłem ją Loynisem z wodą. Anioł zajął mi gildię ai 3k inferno, a stamtąd w kontynuacje poleciał Dace na frytkach farmiąc infinity surki. 121 stajnia, konsa 2 z biomu, obok hivka i stockpail. Gildia rollowana każdego dnia dała ressa i tp za 3 rolką. 127 mini topka z KZ na 20 wywkach i resie, poprzedzona dofarmieniem kolejnego full kontrola - vidominy. DD weszło po 1 rolce 127, 131 dofarmienie się, 132 atak 2xDD w strefę potencjalnie zagrażającą mojej gildii z intencją dorobienia kolejnej topki i obronie tam. Przeciwnik jednak zobaczył DD i poddał, co mnie zdziwiło, bo okazało się że rollował już po dd i miał fajne wojsko i kontrolnych. Teoretycznie dalej łapałem mu kolejne miasta, ale nie koniecznie zagrałbym w ten sposób, bo został mi tylko ruch Loynisem a on miał na celowniku topke. Przeciwnik drogi miał bardzo słabe, autostrada w obu kierunkach, dodatkowo silne AI przeszkodziło w niektórych kierunkach ekspansji. I tak wydaje mi się, że za szybko klepnął, jakby dostał DD po rollu moglibyśmy się bawić dalej. Może stajnia by tu zaważyła. TFP. Pozdrawiam, Dadalus