Całkiem szybko odbiłem się finansowo, co akurat nie było łatwe, bo byłem 4300 w plecy. Na szczęście 121 udało się zrobić hivkę ósemkę, a potem - niefortunnie - konsę, która okazał się, niestety, jedynką. Eksploracja szła relatywnie dobrze od 121 właśnie, mimo niewielkich banków; w międzyczasie ekspiłem kluczowych magów i rozwijałem gildię. Gra zaczęła się rozkręcać w momencie dostania TP-ka (czyli 123). Gdy dostałem DD-ka, zrobiłem 2 topki Luną i tutaj gra zdecydowanie przyspieszyła; powoli zacząłem zabierać Ravciozowi miasta (pierwszy atak zabrał 2 miasta). Rav nie miał takich możliwości kontrolnych, więc szukał możliwości konfrontacji bezpośredniej w walce. Wystawił się na drodze mainem. Ja - zamiast kontynuować walkę na kontrolę - postanowiłem dofarmić się i wjechać. W zasadzie pierwsze implo, które skasowało mu stacka 10 aniołów, zwiastowało wynik gry. Po wygranym przeze mnie FB, Ravciozo poddaje.