To była bardzo długa gra. Pierwsza mapa, nikt nie restartował. Ale nie obeszło się bez problemów: a to hirkowie nie mogli doczekać się ziemi, a to brak surowców na gildię. Ekspansja szła w miarę równo. Przeciwnik miał lekką przewagę wojska, po mojej stronie była szybsza kontrola. Na mapie było co robić. Można rzec, że unikaliśmy kontaktu.
W końcu zdecydowałam się na atak - zajęłam startowego dunga przeciwnika. No i zaczęły się przepychanki.
Zajęłam też jego gildię - ciągle jeszcze rollował po DD, więc zaakceptowałam czar, który był w kuli uniemożliwiając w ten sposób otrzymanie DD z gildii. Początkowo nie miałam zamiaru atakować maina Alamara, tylko po kolei zabierać przeciwnikowi miasta i w międzyczasie dofarmiać się. Nawet zrobiłam archanioły. 😄
Ale nie skończylibyśmy tej gry w wyznaczonym terminie...
W ostatnich sekundach tury 213, podjęłam decyzję o zaatakowaniu Alamara i doszło do FB. Jeśli ktoś pamięta FB Gumiś vs Tyra na ziemniaki - to w tym naszym FB mogło być podobnie... Na szczęście nie było...
Cóż, FB słabo pograne z mojej strony, przeciwnik złapał mnie w pułapkę oślepienia i dzięki temu wygrał.