Gra powoli się toczyła, ponieważ brakowało banków zarówno mi, jak i przeciwnikowi. Na początku trzeciego tygodnia zakopałem się po konsę 1, jedyną widoczną, a potem jeszcze bardziej po szopa 1, rollowałem tp i cztery rolle zrobiłem. Jedyny plus, że miałem fluxa i zacząłem tworzyć kontrolnych, ale walki toczone były elfami i kraśkami (razem z questem już 80 było). W trzecim tygodniu się odmieniło, bo zakopałem się, ale przy okazji szopa uwolniłem grindana, który znalazł tp w kapliczce, natychmiast rozdystrybuowany pomiędzy moich kontrolnych i zaczęło się kręcić, nawet wbiłem do strefy przeciwnika AI już przez niego zajętego. Przeciwnik postawił wtedy wszystko na jedną kartę i uderzył do centralnego supertreżaka, przebił pierwszy blok kawalerzystów, ale duża liczba tytanów po drugiej stronie przejścia zakończyła ten pojedynek. Ja swojego przejścia na środek nawet nie ruszałem, archy po mojej stronie skutecznie mnie odstraszyły. Poddana 141.
