Gra z savem więc początek średnio pamiętam, jedyne co mi zapadło w pamięć to ze wywaliłem się 121 na konsie 2jce tracąc 180 szkiela, na szczęście dobiłem ją liszami więc 2 aniołki były. Niestety chwile później jeden poszedł spać przez zielonego AI, wtedy miałem chwilę zwątpienia i chciałem poddać ale cos kazało mi próbować dalej. Po tawernie widziałem, że przeciwnikowi tez się nie przelewa więc jakoś się odrabiałem powoli. Nie pamiętam zbytnio kiedy wpadło tp i dd ale okolice 3ciego tygodnia chyba. Zrobiłem 2 topki z których wpadło troche statu a z dd zrobilem kolejne 4 w supertrezakach, wpadło trochę więcej statu oraz czapka gandalfa. W międzyczasie oponent przejął mi 2 zamki a ja odpowiedziałem chwilę później odbijając mu loch i zabijając Isrę z 250 szkielami. Przeciwnik szybko odbił mi ten zamek ale turę później ja go znowu zająłem zbijając Inteusa i Alamara (kluczowe okazały się kajdany znalezione u fioletowego AI). Nie widząc szans na wygranie przez grę kontrolną ze względu na brak powietrza u Andry opp zaatakował Thanta w zamku. Staty zdecydowanie były po mojej stronie, 58 cyklopów przeciwnika zbijało 110 hp mojemu aniołowi, implo także nie robiło jakiegoś spustoszenia bo miałem klatę i pierścien na interferencje. A co za tym idzie, moje 1200 szkiela okazało się stackiem nie do ubicia. Koniec w 213, dzięki za gierke i powodzenia dalej :d Warto nadmienić, że ciekawym elementem w tej grze był timer, w momencie gdy przeciwnik walczył żeby zrobic jak najwięcej w ciągu 8 minut to ja miałem ponad godzinę czasu xd
